Człowiek jest z natury istotą wygodną, a od tego krok do stwierdzenia, że bywa i leniwą. Do zadań trudnych, zaraz obok sprzątania, systematyczności, oszczędzania i tym podobnych, zalicza się podejmowanie decyzji. Narusza ono naszą strefę komfortu, więc jako stworzenia myślące unikamy takich sytuacji – z wygody.

Człowiek podejmuje różne decyzje.  Jak się okazuje, często-gęsto decyzja o podjęciu jakiegokolwiek wyzwania jest jedną z trudniejszych, a ta o rozpoczęciu nauki języka obcego wyjątkowo trudna i dodatkowo poprzedzona wymówkami, które stanowią istotny argument, aby jednak wyzwania nie podejmować. Wymówek może być od groma i trochę i z niektórymi naprawdę trudno dyskutować. Istnieją jednak klasyki, które obalam tu i teraz, od zaraz.

Nie mam talentu do języków

 

Być może masz rację. Zwłaszcza jeśli marzy Ci się przepiękny królewski akcent  od zaraz i swobodne konwersowanie o filozofii, a ty nie pamiętasz, jak jest krojony chleb po angielsku. Jak się taki talent ma, to jest o niebo łatwiej i super przyjemnie jest się uczyć. Jednakże nie jest niezbędny.  Język to pewien schemat, a ludzie schematów uczą się cały czas. Ba, co ciekawe, ludzie lubią żyć schematami. Kwestia powtarzania – jak to w procesie nauki bywa. Fakt, że jednym nauka języków przychodzi łatwiej niż innym, ale nawet jeśli nie będziesz wielkim oratorem, a będziesz w stanie się porozumieć i zrozumieć, co mówią w do Ciebie w sklepie czy w innej codziennej sytuacji, chyba warto zdecydować o podjęciu trudów przyswojenia języka obcego.

 

Jestem za stary/stara

 

Nic bardziej mylnego. To prawda, że dzieciom łatwiej się uczyć i chwytają wszystko w mig, ale u nich proces uczenia się jest inny, więc takie porównanie należy zupełnie wykreślić z listy. Wiek może grać rolę w szybkości  uczenia się, swobodzie posługiwania się językiem obcym (no jednak tym swoim jednym człowiek się całe życie posługuje, a tu coś nowego), ilością wiedzy przyswajanej na raz, ale nie jest prawdą, że osoby z bagażem doświadczeń na ramieniu nie mogą się nauczyć. Trzeba wybrać jedynie najbardziej odpowiadającą metodę (a jest w czym wybierać) i do dzieła! Motywacja też jest istotna. Moja mama właśnie zamierza rozpocząć przygodę z językiem angielskim, bo jej wnuki mieszkają za granicą. Można? Można!

 

Mam ścisły umysł = do języka potrzebny jest filolog

 

Kiedy słyszę kogokolwiek wypowiadającego te słowa, uśmiecham się pod nosem. Puk, puk! Jest tam kto? Jesteś ścisłym umysłem, ale mówisz. Twój język kiedyś też był dla Ciebie obcy, a teraz biegle nim się posługujesz (robiąc mniejsze lub większe błędy). A teraz: UWAGA! Prawdziwe kontrargumenty. Język to kod i schemat. W  większości przypadków podstawiamy do wzoru. Czasem niewiadomą jest słowo (do znalezienia). Wyjątki? Zdarzają się, owszem. Ale przecież tych wzorów w matematyce jest mnóstwo, więc to jeszcze jeden do nauczenia się i tyle. Język to logiczne myślenie i intuicja. To też pojęcie przestrzeni. Jak z figurami geometrycznymi – nie widzisz wszystkich ścian, ale gdzieś tam są, wyobrażasz sobie je. Język to wyobraźnia, nowe określenia tego samego. Tu też jak z zadaniami. Przecież jest kilka sposobów na ich rozwiązanie. A jeśli chodzi o czasy,  to nauki ścisłe mówią coś o czasoprzestrzeni, czyż nie? Przeszłość, przyszłość, teraźniejszość.

 

Nie mam czasu

 

A kto go dziś ma? Gdyby się uprzeć, to na nic nie mamy czasu. Naprawdę w to wierzę, kiedy ludzie tak mówią. Ja sama nie mam czasu. Ale trzeba się przecież jakoś zorganizować. Wysupłać te minuty dla siebie. Kto powiedział, że w kwestii języków obcych każdy ma korzystać z takiego samego systemu edukacyjnego? Jeśli zajęcia grupowe nie są dla Ciebie, jest też mnóstwo innych sposobów. Zajęcia indywidualne, online, audio-kursy, samodzielna nauka (do pewnego momentu) i jeszcze kilka innych. Trzeba dobrać właściwą dla siebie metodę. Czas się znajdzie. Zawsze. Tylko trzeba chcieć.

 

Nie mam motywacji

 

No tak. To już nie przelewki. Fakt, że motywacja jest bardzo ważna, ale mam wrażenie, że bardziej w kontynuowaniu nauki niż jej rozpoczęciu. Żeby zacząć, wystarczy bodziec: lepsze zarobki, większe możliwości zatrudnienia, łatwość podróżowania, szersze grono znajomych, otwartość na świat, dostęp do informacji w innym języku, ukończenie szkoły, rozszerzenie działalności biznesowej, zobowiązanie, chęć zaimponowania komuś, potrzeba rozwoju i tak dalej. Zdaje się, że słomiany zapał był zbudowany na tej zasadzie. Motywacja według mnie jest o wiele bardziej potrzebna kiedy przestaje nam się chcieć i kiedy powód rozpoczęcia nauki staje się nieaktualny. Ale to już zupełnie inna bajka.